Zastanawiające, dlaczego entuzjazm w kopaniu Kościoła Katolickiego, nabiera obecnie nowego wigoru.

Dwa dni temu uczestniczyłem w prezentacji książki Czas walki z Bogiem Andrzeja Nowaka, ze zdjęciami Adama Bujaka. Książka, jak i cała seria Kościół na straży polskiej wolności przygotowana przez wydawnictwo Białego Kruka, warta mocnego polecenia, ale …

Poraziła mnie aktualność samego tytułu, odnoszącego się w książce do lat 1918 - 1991, a pasującego jak ulał do naszego tu i teraz. Dlaczego ?
 
Dlaczego, jak to postrzegam z perspektywy półwiecznej uczestniczącej obserwacji, dość niemrawe kopanie Kościoła Katolickiego w latach mojej młodości, nabiera obecnie nowego wigoru. Wiem, że w każdym szaleństwie jest metoda. Co zatem mają osłonić tęczowo – trockistowskie hucpy, prowokujące maluczkich nagością swoich impotencji.
 
Dla poszerzenia obrazu, przedstawię kilka uniwersalnych terminów i procesów, znaczących dla przemian wywołanych rewolucją komunikacyjną.
 
1. Charakter państwa to metoda integrowania rządzących z rządzonymi przez administrację publiczną (za Feliksem Konecznym).
1.1. Jeżeli administracja pomaga rządzonym w samoorganizowaniu się dla zaspakajania swoich potrzeb – żyjemy w państwie pomocniczym.
1.2. Jeżeli administracja pomaga rządzącym precyzować potrzeby i możliwości rządzonych, a potem je zaspakajać – żyjemy w państwie opiekuńczym.
 
2. Przez kilka wieków dominowały w Europie państwa opiekuńcze (o różnym sposobie partycypacji społecznej we władzy, czy w zarządzaniu własnością), gdzie rządzący ustalali sposób redystrybucji wypracowanego dochodu, a administracje publiczne wytwarzały i dostarczały dobra i usługi publiczne społeczeństwu.
 
3. Dzięki rewolucji komunikacyjnej, pojawiła się możliwość uefektywnienia ich pracy, poprzez porównywanie różnych sposobów wytwarzania i dostarczania dóbr i usług publicznych. Komercjalizując procesy podejmowania decyzji, administracje publiczne tworzą obszar gospodarowania metodą partnerstwa prywatno – publicznego. Czyli zestawiania do kupy zasobów: (1) ze źródeł prywatnych motywowanych (1.1.) osobistymi ofiarnościami i (1.2.) gospodarczymi rywalizacjami oraz (2) z publicznego przymusu (podatków).
 
4. Sposób organizowania partnerstwa prywatno – publicznego może służyć, albo (jak w państwach opiekuńczych) decyzjom podejmowanym w centrum przez rządzących, albo (jak w państwach pomocniczych) decyzjom podejmowanym przez obywateli i ich zrzeszenia.
 
5. Kluczowe, w erze internetu i innych cyfrowych wynalazków, informacje dla budowania partnerstwa prywatno – publicznego, są lokowane w „bibiliotekach  pamięci o indywidualnych możliwościach i potrzebach społeczeństwa”. Mających swoje (1) receptory (punkty diagnostyczne), (2) lokalne skupienia i (3) centralne węzły.
 
6. Model zorganizowania tych „bibliotek pamięci”, dla konkretnych grup dóbr i usług publicznych (emerytury, edukacja, zdrowie, pomoc społeczna, wartości w przestrzeniach, bezpieczeństwo, …), zależy od tego czy informacje te mają być używane do decyzji podejmowanych bezpośrednio przez obywateli, czy przez centrale zarządzające redystrybucją w danej grupie dóbr i usług.
 
7. Jeżeli „biblioteki pamięci” będą zorganizowane tak, by administracja publiczna wspierała obywateli w ich aktywności (wedle zasady pomocniczości), powstaną węzły samoregulacji potrzeb i możliwości, rozwinie się samorządność wykorzystująca narzędzia demokracji bezpośredniej, ożywiać się będzie ofiarność społeczna i rywalizacja gospodarcza. Polacy (Europejczycy) odczuwać będą poczucie wolności, solidarności, a Polskie (Europejskie) państwo będzie efektywne. Zdolne do przetrwania w globalnej rywalizacji.
 
8. Jeżeli „biblioteki pamięci” będą zorganizowane tak, by administracja publiczna wspierała prace central zarządzających w kalkulowaniu co dla ludzi będzie najlepsze (wedle zasady państwa opiekuńczego gdzie rządzący ustalają możliwości i potrzeby ludzi), wolności będą tłumione, demokracja i samorządność przerodzi się w fikcję a Polskie (Europejskie) państwo będzie nieefektywne. Skazane na porażkę w globalnej rywalizacji.
 
 
Uważam że kluczowym w sporze o model zorganizowania bibiliotek pamięci, jest dziś społeczna świadomość wagi tego wyboru. Dziś już dobrze widać, że sposób scentralizowania depozytów i rozliczeń na rynkach kapitałowych wcale nie upowszechnił partycypacji właścicielskiej w gospodarce. Widać też, że reforma systemu emerytalnego wcale nie wprowadziła poczucia osobistych odpowiedzialności za przyszłość.
Dziesięć lat temu przestrzegałem przed skutkami pseudo liberalizmu, prowadzącego prostą drogą do centralizacji zarządzania własnością. Do likwidacji rywalizacji i rynku. Robiłem to całkowicie nieskutecznie, wobec siły propagandowej euforii wiodących mediów i ośrodków akademickich. Pokrzykiwano o „państwie jako nocnym stróżu”, o „niewidzialnej ręce rynku”,  o innych intelektualnych bzdetach. 
 
Mam ponurą satysfakcję, ale i prawo do otwartych pytań o to czemu będą służyć prowadzone reformy systemów edukacji, zdrowia, opieki społecznej, samorządności. Czy czekające na wykorzystanie zdobycze rewolucji komunikacyjnej, służyć będą prawdzie i wolności, rywalizacji i solidarności, czy też zostaną wykorzystane przez uzurpatorów przekonanych, że tym razem, z pomocą cyberprzestrzeni, potrafią zapewnić „każdemu według jego potrzeb”. Że tym razem, uda im się ten wynalazek z „człowiekiem nowego typu”.
 
Nie zostawiajmy „bardziej wtajemniczonym”, decyzji o modelach korzystania z potęgi bibiliotek pamięci.
 
Bo obawiam się, że wyczuwalny entuzjazm do podsycania walki z Bogiem, wypływa z tych samych źródeł mentalnych nieporozumień i zagrożeń, co sto lat temu w Pietrogrodzie i w Moskwie.
 
________________
Przypis o modyfikacji tekstu: przychylając się do uwag czytelników, uznałem za właściwe posługiwanie się terminem "bibliotek pamięci" a nie pierwotnie użytywanymi terminami "kombinaty pamięci", czy "hurtownie pamięci".
Andrzej Madej 27 kwietnia 2012.