Nie pozwólmy, by parlamentarne chuligaństwo zniszczyło sens demokracji przedstawicielskiej.

Posłowie, próbujący bezprawnie przejąć sterowanie instytucją utworzoną do regulowania spraw Rzeczpospolitej, słusznie zostali nazwani przez Jarosława Kaczyńskiego politycznymi chuliganami. Uważam, że zakres tej destrukcji wobec kultury życia publicznego, w tym wykorzystania to tego chuligaństwa partii politycznych, uprawnia nawet do użycia terminu politycznego terroryzmu. Ich destrukcja dotyka nie tylko stolicy, ale dzięki wykorzystywaniu mediów społecznościowych do mobilizacji stronników, rozsiewa agresję po całym kraju. Co widzę w Krakowie, gdzie margines społeczny próbuje zawładnąć publiczną przestrzenią.

 
Terroryści wojny hybrydowej.
 
Każdy nowy wynalazek w dziejach ludzkości wykorzystywany jest i do dobrego i do złego. Podobnie Internet, pozwala na przełamywanie post PRL-owskiego zakalca medialno-biznesowego-politycznego, ale i ułatwia działania destruujące, chuligańskie, terrorystyczne. Wysiłki pana Mateusza Kijowskiego, czy harcowników partii Grzegorza Schetyny i Ryszarda Petru, wspierane przez ich zagranicznych partnerów, układają się w wojnę hybrydową przeciwko Polskiej suwerenności. Z wykorzystaniem symboliki i przestrzeni Sejmu oraz dynamiki horyzontalnej komunikacji. 
 
 
 
Rys. Wojna o demokrację w społeczeństwie sieci wiedzy.
  
Wykorzystanie Sejmu do eskalacji racji mniejszości, przeciw racjom większości, jest  konsekwencją decyzji podejmowanych przez moich rodaków w milionach aktów wyborczych. Dokonywanych w wielomandatowych okręgach wyborczych, likwidujących osobiste relacje pomiędzy obywatelem a posłem. I to nawet nie „jego posłem”, tylko posłem ugrupowania politycznego na którego listę wyborczą głosujemy.
 
Taka kultura naszego życia publicznego, wynika z  logiki wielomandatowej ordynacji wyborczej. Ale zasięg jej oddziaływania nie ogranicza się do spraw Sejmu. Obejmuje całą architekturę ścieżek osobistych karier politycznych, w każdej z niemal trzech tysięcy wspólnot samorządowych. Nawet w tych mniejszych gminach, w których obowiązuje ordynacja jednomandatowa.  
 
Obawiam się, że ten brak osobowej odpowiedzialności w kulturze politycznej, dobrze służy przewadze ukrytych rzeczników eugeniki, segregacji i segmentacji w walce z dziedzicami Polskiej równości, wolności i edukacji. 
 
 
Nowoczesność dla dobrego.
 
Twierdzę, że rozwijanie się chuligaństwa politycznego w terroryzm polityczny, może być zatrzymane tylko poprzez zmianę ordynacji wyborczej na jednomandatową. Dopiero świadomość konkretnych polityków, że dla uzyskania mandatu ze swojego okręgu, będą musieli uzyskać zaufanie u ponad 50 % jego mieszkańców, wykluczy eskalowanie skrajności.
Innego skutecznego rozwiązania, to znaczy ograniczenia swobód obywatelskich, nie biorę pod uwagę.
 
Mam wśród członków PiS  wielu znajomych, z którymi współpracowałem kilkanaście lat temu wspierając śp. prof. Jerzego Przystawę dla zmiany ordynacji z „wielomandatowej” na „jednomandatową”. Teraz, w imię powstrzymania staczania się Polski w kamieni kupę, osoby te skupiły siły w partii zbudowanej na osobistym autorytecie przywódcy. Szanuje takie działanie i cieszę się z dobrych owoców ich współpracy. Ale namawiam do pogłębienia oceny zachodzących zmian.
 
Aby cyfrowa pamięć i interaktywna bezpośredniość Internetowych społeczności, służyły wolności i równości, koniecznym jest prawda o tym kto jest kim. Koniecznym jest usunięcie partyjnych zasłony z list wyborczych. Konieczna jest większościowa ordynacja wyborcza w jednomandatowych okręgach wyborczych.
 
To powinno przywrócić ludzkie poczucie odpowiedzialności, rozgrzanym poselskim głowom.